Strzelno, rotunda św. Prokopa, wieża, wybuch, sklepienie, badania
Hitlerowski ładunek nie zniszczył kopuły rotundy
Do tej pory uważano i takie informacje pojawiały się na sympozjach i we wszystkich publikacjach naukowych, że ładunki wybuchowe podłożone w rotundzie św. Prokopa przez Niemców uciekających ze Strzelna zniszczyły jej wnętrze i powierzchnię kamiennych ścian, a w powietrze wyleciała górna część wieży świątyni oraz średniowieczna kopuła nad nawą główną kościoła. Prowadzone jesienią badania konserwatorów potwierdziły w 100% - sklepienie i kopuła nad nawą główną są oryginalne - średniowieczne. Konserwatorzy zastanawiają się, jak to możliwe, że od wojny minęło zaledwie 70 lat, a mieszkający na miejscu w Strzelnie ludzie tego nie wiedzieli i powtarzana była nieprawdziwa plotka.
W tym roku parafia św. Trójcy w Strzelnie przystąpiła do kolejnego remontu romańskiej rotundy św. Prokopa z przełomu XII/XIII w.
Prace konserwatorskie od 16 czerwca do 30 października obejmowały okrągłą nawę, apsydę i ścianę południową prezbiterium. Koszt ogółem: 220.035,93 zł, w tym dotacja Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Toruniu - 10.000 zł; dotacja Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego - 199.870,27 zł oraz wkład własny parafii - 10.165,66 zł.
Natomiast z dotacji Urzędu Marszałkowskiego województwa kujawsko-pomorskiego i środków europejskich, prace konserwatorskie od 16 czerwca do 30 października dotyczyły wybranych elementów wnętrza, w tym posadzki w prezbiterium, parteru w wieży kościoła oraz apsydy. Koszt ogółem 42.834,32 zł, w tym dotacja WKZ w Toruniu - 5.000 zł; dotacja Urzędu Marszałkowskiego woj. kujawsko-pomorskiego i środków europejskich - 29.977,18 zł; wkład własny parafii - 7.857,14 zł.
ZŁY STAN WNĘTRZA ROTUNDY
Ubiegając się o dotacje, proboszcz parafii ks. kanonik Otton Szymków, pracownik parafii Daniel Konowalik i kustosz muzeum Damian Rybak dokładnie opisali stan, w jakim znajduje się zabytkowa rotunda i przyczyny jej zniszczenia.
Ich zdaniem ogólny stan zachowania wnętrza kościoła jest zły. Ciosy granitowe są nierównomiernie zabrudzone grubymi osadami stałych zanieczyszczeń powietrza, mocno przylegającymi do powierzchni. Kurz i brud zalega w najgrubszej warstwie na poziomych elementach architektonicznych, takich jak gzymsy, parapety ościeży okiennych oraz w dolnych warstwach cokołowych, a także na posadzce z piaskowca, którego porowaty charakter umożliwił wniknięcie brudu głęboko w strukturę kamienia. Zanieczyszczenie ścian zakłóca jego odbiór estetyczny. Kolory poszczególnych ciosów kamienia są niewidoczne, ściany są szare i plamiaste. Dodatkowo, większa część powierzchni kamieni pokryta jest warstwą wtartej zaprawy cementowej, różnej grubości. Na wszystkich ścianach zabytkową spoinę zastąpiono współczesną zaprawą cementowo-wapienną, której skład, parametry i wygląd nie odpowiada oryginałowi. Zaprawa została położona niestarannie, a jej powierzchnia nie jest opracowana. Obecnie w wielu miejscach pęka i odspaja się od podłoża.
W ścianach kościoła stwierdzono groźne pęknięcia struktury muru oraz liczne spękania struktury kamienia. Są one wynikiem pożaru w 1945 r. Siła wybuchu i wysoka temperatura doprowadziły do powstania silnych naprężeń ścinających. Dlatego w górnej partii obiektu nie zachowała się oryginalna powierzchnia kamienia, wiele kamieni jest rozwarstwionych i zatraciło pierwotną formę. W wyniku późniejszych napraw oryginalny wątek kamienny został zakłócony. Po wybuchu w 1945 r. zniszczona została również kopuła, która została zrekonstruowana po wojnie z nowego budulca. Jedynie do dwóch żeber sklepienia wykorzystano oryginalne fragmenty ciosów piaskowca. Obecnie kopuła jest mocno zabrudzona, a tynk miejscami spękany. Żebra, z nowych bloków piaskowca, nie mają widocznych spękań i ubytków, natomiast oryginalne ciosy kamienia mają niekształtną, nieregularną formę, są zbudowane z kilku brył piaskowca połączonych zaprawą.
Pęknięcia struktury muru występują głównie na wieży w części zachodniej ściany parteru i pierwszego piętra oraz na podłuczu, w przejściu z nawy do wieży, pod emporą. Szczególnie groźne jest pęknięcie pod emporą, które pogłębia się w wyniku jej obciążenia przez zwiedzających.
W złym stanie znajduje się również stolarka w wieży - schody, podłoga i stropy. Drewno zaatakowane jest przez kołatki, zniszczona jest też cała podłoga. Dodatkowo podbitka na parterze jest wykonana z płyt pilśniowych, które uległy zniekształceniu. Przy dość dużym natężeniu ruchu zwiedzających konstrukcja stropu jest zbyt słaba, a pionowe, wąskie schody utrudniają komunikację.
Podłogę na emporze stanowi kilkucentymetrowej grubości wylewka betonowa, która uległa spękaniu i odspojeniu od wapiennego podłoża. Podłucze empory zostało nadbudowane na grubość warstwy jednej cegły, a między nadbudową a wcześniejszym podłuczem jest pusta przestrzeń, widoczna przez dziury w sklepieniu.
WEDŁUG KONSERWATORA
Wytyczne konserwatora wskazywały wyraźnie na konieczność przeprowadzenia pilnych zabiegów konserwatorskich przy zniszczonych, osłabionych konstrukcyjnie i zanieczyszczonych ścianach rotundy. Prace te miały na celu powstrzymanie dalszego procesu niszczenia, zabezpieczenie oraz przywrócenie historycznego wyglądu i walorów estetycznych tego cennego zabytku. Zdaniem konserwatorów wykonane w ubiegłych latach prace konserwatorskie na wieży i na elewacji południowej oraz części prezbiterium we wnętrzu, dały zadowalający efekt i zachęcają do podjęcia analogicznych prac na pozostałych ścianach, które dodatkowo niekorzystnie kontrastują z już oczyszczonym i zakonserwowanym fragmentem rotundy.
Ponadto wymiany z przyczyn technicznych oraz ze względu na bezpieczeństwo zwiedzających wymagają elementy drewniane wieży, w tym schody, podłoga i stropy. Podłoga empory w wieży wymaga usunięcia betonu i skruszałych zapraw wapiennych, wykonania samonośnej nowej konstrukcji w celu odciążenia spękanej kolebki pod emporą. Konieczne jest usunięcie nadbudowanego podłucza empory, która nie ma konstrukcyjnego uzasadnienia, a przede wszystkim może grozić zawaleniem.
WYBUCH NIE ZNISZCZYŁ KOPUŁY NAD NAWĄ
Program prac konserwatorskich w rotundzie wykonywał konserwator dzieł sztuki Jarosław Czechowski
z Torunia. W ich trakcie doszło do wręcz sensacyjnego odkrycia, o którym jak twierdzi przewodnik po strzeleńskich zabytkach Damian Rybak, może być bardzo głośno w całym kraju.
Od czasów II wojny światowej powtarzana jest w wielu publikacjach, na konferencjach naukowych, w pracach naukowych oraz wśród mieszkańców Strzelna informacja, że kopuła nad nawą główną kościoła św. Prokopa wyleciała w powietrze w 1945 r., gdy hitlerowcy podłożyli tu ładunki wybuchowe. A ściany rotundy ucierpiały w wyniku wybuchu i pożaru. W czasie wojny hitlerowcy kościół zamienili na magazyn.
Otóż okazuje się po obecnych badaniach konserwatorskich, że wcale tak się nie stało. Doszło w rotundzie do wybuchu i pożaru, ale w powietrze wyleciała tylko wieża rotundy św. Prokopa i trzeba było ją po wojnie odbudować, ucierpiały także kamienne ściany. Odkryto zaś, że praktycznie całe sklepienie i cała kopuła rotundy nad nawą główną są oryginalne - średniowieczne.
Dotychczas było wiadomo, że oryginalne z okresu średniowiecza jest sklepienie niższej kopuły w prezbiterium. Natomiast teraz okazuje się, że prawie całe sklepienie jest oryginalne, również to główne w nawie kościoła. Z badań wynika, że w wyniku pożaru w rotundzie wyleciały tam tylko jej małe fragmenty.
Świadczyć o tym może znaleziona podczas innych prac konserwatorskich dokumentacja, o której nie wiedział nawet wojewódzki Konserwator Zabytków. Dokumentacja ta leżała gdzieś na strychu w siedzibie wojewódzkiego konserwatora, obecnie jej kopia znajduje się w zbiorach archiwalnych parafii, u ks. proboszcza Ottona Szymków. - Te materiały znajdujące się u Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków to jest rewolucja. Przy okazji renowacji posadzki grzebaliśmy w tych materiałach. Trafiliśmy tam na dwie teczki materiałów mówiących o pracach przeprowadzonych w latach 50. ubiegłego wieku. Przydały się one podczas tegorocznych prac, gdy natrafiliśmy na niespodzianki - powiedziała Barbara Czechowska, konserwator dzieł sztuki z Torunia.
- Tegoroczne prace były mozolne, gdyż wnętrza po poprzednich pracach i wszelkich przeróbkach były wykonane mało starannie. Wiele powierzchni było zabrudzonych mleczkiem cementowym oraz wybrudzone brudnymi dłońmi robotników. Prace wymagały również wielu uzupełnień spękanych kamieni. Podczas prac natrafiliśmy na ciekawostki warte uwagi. Podczas konserwacji żeber stwierdziliśmy, że podczas wybuchu i pożaru, który miał miejsce, gdy Niemcy chcieli wysadzić rotundę św. Prokopa, jak podawano kopuła nie zawaliła się, gdyż użebrowania są oryginalne. Okazuje się, że dotychczasowe informacje są nieaktualne - dodaje konserwator Jarosław Czechowski.
Natomiast Barbara Czechowska mówi: - Jak już weszliśmy na rusztowania i obejrzeliśmy co znajduje się pod samą kopułą, to okazało się, że coś jest tam nie tak. Taki układ kamieni i stara zaprawa przy nich wskazują, że to jest niemożliwe, żeby było to przebudowywane.
Teraz, gdy okazało się, że kopuła nad nawą główną kościoła św. Prokopa jest oryginalna i porównując to do informacji zawartych w odnalezionych dokumentach już bezwzględnie wiadomo, że kopuła została zachowana, lecz była w złym stanie. Trzeba było na przykład wtórnie przebudować sześć żeber sklepienia. - To był początek lat 50. Okazało się, że pozostałe dwa żebra nie były przebudowane wtórnie. My to zauważyliśmy oglądając je i pracując przy nich, że nie było możliwością późniejszego zamontowania tych kamieni - opowiada Barbara Czechowska.
DLACZEGO NIE PAMIĘTAJĄ TEGO MIESZKAŃCY
Konserwator Jarosław Czechowski dziwi się, że mieszkańcy Strzelna przyjęli taką wersję, że kopuła wyleciała w powietrze i nikt w Strzelnie nie kojarzył, że ta kopuła się nie zawaliła. Również Barbara Czechowska dociekała i zastanawiała się, jak to jest możliwe. - Przecież to nie było aż tak dawno. My cały czas drążyliśmy temat, rozpytywaliśmy, czy któryś ze starszych mieszkańców może coś pamięta. Szukaliśmy zdjęć, nawet w miejskiej bibliotece. Niestety tam nie ma - dodała Barbara Czechowska.
POLICHROMIE ZOSTAŁY SKUTE
Konserwatorzy wraz z ks. proboszczem Ottonem Szymków, przewodnikiem Damianem Rybakiem i kościelnym Danielem Konowalikiem, przeglądając stare materiały odkryli też, że podczas prac konserwatorskich przeprowadzonych w latach 50. ubiegłego wieku odnotowano wiele ciekawych informacji, które nigdy nie ujrzały światła dziennego.
Według odnalezionej dokumentacji stwierdzono, że ówcześnie zapadła jedna ze złych decyzji, kiedy to po pożarze kazano oczyścić ściany. Przeglądając dokumentację znaleźli bardzo stare zdjęcia, na których widać, że w rotundzie istniały polichromie. Być może były to najstarsze polichromie w Polsce. Nie wiadomo, w jakim stanie one były po pożarze, że padła decyzja o oczyszczeniu całego kościoła, ale wówczas tynki wapienne z malowidłami postanowiono skuć i oczyścić. A jest to, jak wiadomo, proces nieodwracalny.
Paweł Lachowicz
Pałuki nr 1245 (51/2015)